sobota, 18 lutego 2017

213.

Walka o włosy wciąż trwa!

Dzięki "szamponowi" z Babydream fur mama i odżywce Alterra, przy rozczesywaniu wyrywam sobie nieco mniej włosów. Oczywiście tangle teezer musi być, nic innego!
Czy coś się zmieniło? Owszem! Przede wszystkim włosy są delikatniejsze, mięciutkie w dotyku.

Ale nie osiadamy na laurach, walczymy dalej! Mianowicie stosuję miksturę na porost włosów. Przepis znalazłam na YT - https://www.youtube.com/watch?v=6qvTGDWpC_s
O cóż chodzi? Świeży korzeń imbiru obieramy, szastu prastu w blenderze, przekładamy pulpę do ściereczki i wyciskamy sok. Dolewamy oliwę z oliwek, w proporcji 1:1. Wmasowujemy w skórę głowy, zakładamy czepek foliowy i otulamy ręcznikiem. Grzejemy łebek 1-2 godzin, następnie myjemy włosy delikatnym szamponem. Zabieg stosujemy 2-3 razy w tygodniu. Miksture przechowujemy w lodówce, do 2 tygodni. Nie polecam robić dużych ilości. Im świeższe tym lepsze, wiadomo. Na filmiku pani podaje, że można do miesiąca przechowywać. Nie ryzykowałabym, po tygodniu mikstura zmienia barwę, ciemnieje. Więc dla mnie 2 tygodnie to już naprawdę max.

Imbir stosuję od jakichś 2 tygodni. To wprost niewiarygodne, ale na czole rośnie mi już mini grzywka! ;) Dlatego zakupiłam imbir ponownie i dziś zrobię nową miksturę. Tym razem dodam nieco oleju rycynowego, który znany jest ze swoich dobroczynnych właściwości na włosy różnej maści, czyli nie tylko łepetyna, ale też brwi i rzęsy. Dodatkowo wkroplę olej z wiesiołka, bo leży i się kurzy, a na włosy też ponoć dobrze działa.

Jak dziecko pozwoli, to sfocę mini-grzywkę ;) Kiedyśtam.

Pozdrawiam!

czwartek, 19 stycznia 2017

212.

... Dzień dobry?.....
Mam wrażenie, że minęło milion lat świetlnych odkąd ostatnio coś tu skrobałam. Tyyyleee się zmieniło! Najważniejsza zmiana - zostałam mamą! :)
Ale ostatnio wróciłam tu w poszukiwaniu własnych doświadczeń..

Otóż włosy.
A w zasadzie to co z nich zostało... Straciłam 2/3 włosów. Autentycznie. Hormony, karmienie piersią, brak snu itp.. Ot, uroki macierzyństwa :)
I co tu teraz robić? Myję włosy co dwa dni, bo każde mycie i czesanie... Kłęby włosów, kołtuny. Odpływ zatkany. MA-SA-KRA.
Skróciłam włosy o połowę. (Sama, w domu, obczaiłam na youtubie i poszło! Tak, mam nożyczki fryzjerskie. Innymi bym się raczej nie odważyła.) Wolałam, żeby po domu walały się krótsze, niż te ponad półmetrowe. Dwa tygodnie temu mówiłam mężowi, że chyba się uspokoiło to wypadanie, już nawet odpływu nie zatykają moje kłaki. Widocznie było trzeba się nie chwalić.. Znów okrutnie wypadają. Za kilka miesięcy będę łysa.
Tutaj z pomocą posłużył mi blog :) Zajrzałam, co kiedyś stosowałam na włosy i zamierzam do tego wrócić. Czyli płyn do kąpieli dla ciężarnych z Rossmanna (http://www.rossmann.pl/Produkt/babydream-plyn-do-kapieli-dla-mamy-500-ml,98369,6571) plus odżywka z Alterry granat i aloes (http://www.rossmann.pl/Produkt/Alterra-nawilzajaca-odzywka-do-wlosow-Bio-owoc-Granatu-Bio-Aloes-200-ml,98922,7143).
Zobaczymy, co z tego wyniknie.

P.S. Nie wiem czy można liczyć na regularność postów. Raczej nie. Ale dla mnie samej informacje tu zawarte są przydatne ;)

Pozdrawiam! Cześć! Do zaś! :)

środa, 4 czerwca 2014

211.

Ale miałam przerwe! :] Nie ma co! :D Tyle się działo... Przede wszystkim zmiana stanu cywilnego :]
Wracając do tematyki bloga... Pamietacie, zrobiłam hybrydy na próbę.. W skrócie: nie wytrzymały tygodnia... Po pięciu dniach odprysnął mi lakier z jednego pazura, na kilku się porobiły wybrzuszenia, takie pęcherzyki, które potem się kruszyły... :/ Tragedia!
Usunęłam hybrydy u innej kosmetyczki.... Masakra. Jakimś dłutem metalowym mi to zrobiła, niby profesjonalnie! Zdjęcia mam z tego okresu - porażka. Nawet nie usunęła mi porządnie hybryd! Tej pani też już nie odwiedzę.





Zostały mi po prostu cienki listki... Znalazłam na szybko kosmetyczkę, która zrobiła mi porządne hybrydy na ślub. Poszukam zdjęć kiedyś przy okazji, co by Wam pokazać. Ale ściągane były pilniczkiem, że niby aceton to zło wielkie i delikatnie spiłujemy... Sraty pierdaty. Jeszcze z miesiąc i odrosną mi paznokcie z całą płytką, niezdartą, nieuszkodzoną. Bo od ślubu nie malowałam paznokci, bo żaden lakier się dłużej niż 2 dni nie trzymał.
Podsumowując: koniec z hybrydami. Żeli nie chce, ani niczego innego.

Zbyt często mnie tu nie będzie... Ale czasem coś wrzucę :)
Pozdrawiam!

poniedziałek, 10 lutego 2014

210.

Na Mikołaja dostałam od mamusi pieniążka i polecenie: kup se za to porządny pędzel, bo ten Twój mnie drapie! :P Jeeennnyyyy nooooo czego chcieć po pędzlu za 5złotych?! Mi wystarczał :) A mame maluję raz na ruski rok, na wesele jakieś. Czyli tak minimum 4 razy w roku xD Tak się mamie "powodzi" ;)

Oczywiście nie kupiłam sobie pędzla na Mikołaja. Zakupu dokonałam... Niedawno ;) No co? Nie miałam czasu :P

Kupiłam sobie od razu 2 pędzle, a co się będę szczypać :P Oto i one:

 do pudru/podkładu




do rozcierania cieni




Włosie syntetyczne. Podobno miało być super hiper ekstra miękkie. I jest :] Nieco uszmytrane pędzelki, bo używane bezpośrednio przed robieniem zdjęć. Mogę je polecić, godne swej ceny, włosie nie wypada, a takie mięciusie, że aż żal kończyć makijaż ;)

Pozdrawiam!



czwartek, 30 stycznia 2014

209.

Oto nadszedł czwartek. Dzień, w którym świat się zatrzymał, bo JA! JA poszłam do kosmetyczki, co by mi paznokcie zrobiła hybrydowe... Hmmm Hmmmm Hmmm.... No dupy mi nie urwało. Już nie wspomnę o jakości. Pierwszy i ostatni raz byłam u tej Pani.

Do rzeczy. Umówiłam się na konkretną godzinkę, z terminem nie było problemu. Nawet mnie o nazwisko nie pytała, żeby zapisać. No OK, może akurat wolny dzień faktycznie. Więc plus. Ale z drugiej strony? Skoro ma takie luzy w salonie, to albo do tej wioski moda na paznokcie nie dotarła albo coś z jakością nie tak. Podejrzewałam to pierwsze...
Powinny mnie odstraszyć same firanki, które mimo iż gustowne, to niemalże czarne od kurzu... Zauważyłam to w sumie dopiero w trakcie manicure, jak się z nudów rozglądałam.
Powinno mnie odstraszyć, że owa Pani zaprosiła mnie na krzesełko- do stoliczka, absolutnie jak w TVN-ie - był upier*olony (pozdrowienia dla Pana Durczoka). Jak i reszta sprzętów, co na własne oczy zobaczyłam. Salon urody, kuźwa, za przeproszeniem. To coś na czym miałam ręce oprzeć... Dlaczego ja stamtąd nie wybiegłam? Nie wiem.. Chyba chciałam jak najszybciej wypróbować te hybrydy i tyle.
Pani zapytała mnie czy wycinamy skórki. Good Lord, nie! Cofamy tylko. Pani cofnęła. Ała! Potem jakimś pilnikiem zdarła mi nieco płytki, nie dużo, tak na moje oko. Potem czymś bardzo wodnistym przejechała mi po pazurach, szczypało jak nie wiem co. Ale powiedziała, że może do skórki wlazło, to temu. OK. Następnie blokiem polerskim przejechała po paznokciach i zmywaczem bezacetonowym. Potem chyba już jakąś bazą pod te hybrydy malowała przezroczystą, nie wiem nie znam się, ale szło to pod lampę UV na 2 minuty. Nie wspomnę jak wyglądała. Potem wybrałam kolor, chciałam beż - jest beż. Maziała mi pędzelkiem, mówi że trzeba 2 warstwy, 3 nie, bo to takie grube się robi. Po każdej warstwie na 2 minuty do UV. Potem poprawiała coś pilnikiem (dziękuję za utworzenie kilku dziwnokształtnych paznokci), przejechała zmywaczem (dziękuję za stworzenie prześwitów przy skórkach, kciuka zupełnie zmazała, ale poprawiła na szczęście) i zapytała o wzorek. No to coś delikatnego. Jeszcze jakimś bezbarwnym lakierem pomaziała i już bez lampy, "pani posiedzi, żeby przeschło". W sumie 25 minut, 40 złotych.
Efekt? No nie jestem zadowolona. Naoglądałam się hybryd na blogach i amatorki robiły ładniejsze... Na kilku pazurach jakieś kropki niewiadomego pochodzenia. Na jednych grubiej koloru, na innych cieniej (takie słowo istnieje?). Kolor nagromadzony przy krawędziach, a na środku prześwity. Na jednym w ogóle jakiś śmietek utrwalony. Ehhh :(
Ktoś zna Panią, która na prawdę ładnie potrafi zrobić hybrydy? Jestem w potrzebie!

Nie wiem - może ja się czepiam. Może straszna ze mnie pedantka. Może Wam się podoba. Nie mówię, że są całkiem do dupy. Ale wyobrażałam sobie coś innego. Zawiodłam się, do tego salonu już nie wrócę.

Zdjęcia w sztucznym świetle, więc nie do końca widać wszystko.








Ehhh... Pozdrawiam

środa, 29 stycznia 2014

208.

Nawiązując do wczoraj - będąc w potrzebie kupiłam w Biedronce Delikatny żel-krem łagodzący BeBeauty. I jestem zaskoczona! Pomijam, że dla mnie za bardzo naperfumowany, ale tak to bardzo pozytywnie, jak na Biedronke :P i zawartość parabenów :P




O żelo-kremie:
-pojemność 150ml, nie wiem kiedy zużyję to opakowanie....
-zapach jak dla mnie zbyt intensywny. Na początku mnie to denerwowało, teraz już mi to wisi - że tak powiem :P
-konsystencja...no dokładnie taka jak piszą- krem zmieszany z żelem :D ale dobrze się rozprowadza, fajnie zmywa
-wręcz rewelacyjny jeśli chodzi o demakijaż
-nie podrażnił mi oczu, choć byłam przekonana, że tak się stanie, ale z drugiej strony nie otwieram oczu jak mam to coś na twarzy :P nie ma co ryzykować ;]
-ceny nie pamiętam w sumie, poniżej 8zł na pewno
-opakowanie też fajne, wyciska się tyle kosmetyku ile się chce, nic nie kapie, nie gromadzi się w zatyczce itp.

Generalnie na plus.
Skład:

Piosnka na dziś:



Pozdrawiam!

wtorek, 28 stycznia 2014

207.

Nie wiem czy ten post będzie można nazwać recenzją... Bo nie mam czasu się rozpisywać ;) Zresztą co tu  dużo mówić: polecam wszystkim piankę do mycia twarzy La Roche-Posay :) Mama dostała w aptece jako darmową próbkę. Jak na próbkę - 50ml to całkiem sporo.




Co o piance:
-delikatna dla skóry
-nie podrażnia oczu
-bardzo dobrze zmywa makijaż, na czym najbardziej mi zależało
-subtelny zapach
-bardzo dobra wydajność w sumie
-konsystencja: ciecz, która po naciśnięciu pompki zmienia się w piankę - normalnie magia! xD hahahaha, idiotka ;)

Nie wiem jak to wygląda cenowo, nie kupiłam pełnowymiarowego opakowania, bo się zagapiłam, nagle się skończyła i byłam w potrzebie, więc nabyłam to, co akurat było pod ręką, ale o tym jutro ;)

Analiza składu (aż się dziwię sama sobie, że miałam czas i chęci to wpisywać do kompa)


Mnie nie podrażniła, nie posypał mi się pryszcze, nie wysuszyło - polecam :)
Pozdrawiam!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

206.

Witajcie w Nowym Roku! :) Wieeem, wczas :P No nie miałam czasu, słowo daję! Ale troszkę go teraz znalazłam. Jak już wspominałam w zeszłym roku - przez pracę moje pazurki są w stanie tragicznym. Zamalowałam je i próbuje trochę wyhodować na długość, ale generalnie ciężka z tym sprawa... W czwartek zdradzę samą siebie, a zobaczycie sami w jaki sposób.

Żeby nie było, że blog umarł - macie! Pazury, powiedzmy że ombre, czarno-niebieskie. Trochę podrosły. Widać odrost jak byk w sumie :P I strate końcówki. Ehh...





A przy okazji hit na dzisiaj:



Pozdrawiam i życzę wiosny :]

poniedziałek, 18 listopada 2013

205.

No doooobra, wieeeem. Mało postów się pojawia. Róbcie sami remont - przekonacie się ile czasu to pochłania ;) Nie mówiąc o paznokciach. Udało mi się pomalować na szybko. Kilka warstw powstało:
1 - baza z miss sporty (nail expert, przezroczysto-fioletowy, pisałam juz o nim)
2 - wibo, express growth, nude (też już wielokrotnie na blogu pokazywany)
3 i 4 - miss selene mini, nr209. Muszę przyznać, że to bardzo dobre lakiery. Miałam je nie raz, nie dwa i zawsze byłam zadowolona.
5 - złote pieczątki, Wibo
6 - top coat (ale to dopiero jutro, żeby dobrze wyschło)



jeszcze bez pieczątek



bez flesza

z fleszem



Już prawie skończone malowanie, przynajmniej na ten rok. Także tego... mogę w sumie sobie do CV dopisać - szlifowanie, malowanie, poprawki, precyzja i dokladność. Niebawem sobie dopiszę aranżację okien... Z Narzeczonym ostatnio w restauracji siedzimy, jemy... a obok nas też jakaś para: "a tu sobie zrobimy sypialnie, tamto trzeba przenieść, te meble inaczej ustawić, tamten pokój odmalować..." Proza życia :)
Pozdrawiam!

niedziela, 3 listopada 2013

204.

Krótko i na temat: mój dzisiejszy fryz :)






Takie na szybko zdjęcia, więc kiepskie :P
Pozdrawiam!

wtorek, 29 października 2013

203.

Troszkę mi pazury odrosły, więc wrzucam kilka fotek. Tym razem postawiłam na czerń. Nie wiem czemu wcześniej stroniłam od tego koloru, przecież jest taki elegancki!
Mam czarny lakier z Miss sporty, z szerokim pędzelkiem. Oczywiście problem z każdym lakierem jest jeden: ścierające się końcówki. Już kiedyś pisałam, jak sobie z tym poradzić - użyć brokatu ;) Przy okazji nieco złagodziłam czerń złotem (naciapałam złoty brokatowy lakier gąbeczką na same końcówki), końcówki się nie ścierają tak mocno, a jakby co, to gąbeczką robię poprawki i wygląda to bardzo estetycznie. Całość pokryłam moim ulubionym ostatnimi czasy top coatem, również z miss sporty: nail expert. Taki niby przezroczysty, a niby z fioletową poświatą.






Żeby uniknąć przebarwień płytki paznokcia, jako bazy użyłam jednej warstwy beżowego lakieru.

Pozdrawiam! :)

środa, 16 października 2013

202.

Trochę przerwy w prowadzeniu bloga jeszcze nikomu nie zaszkodziło ;)
Na wstępie pragnę pozdrowić wierną  czytelniczkę Kasię Sz.! :) Bardzo mi miło, że tutaj zaglądasz :) Mogę Cię nawet zacząć tutaj reklamować :)

Dostałam kupon rabatowy - zniżka 10% - w sklepie internetowym brat.pl, ale nie będzie mi potrzebny, dlatego kto pierwszy ten lepszy!

ALLE8E5V3I -10%

Dziś prezentuję nietypowego frencha, biało-żółtego, do tego w kształcie tzw. chevron. Pamiętam kiedyś miałam biało fioletowy chevron, z dodatkiem srebrnego brokatu. Paznokcie mi się okropnie rozdwoiły.. W ogóle, widać że już jesień, nie tylko za oknem, ale też na mojej skórze, która wysycha na wiór. Dobra, dość narzekania :)





Biały lakier miałam z Wibo, french manicure. Dziadostwo, już na drugi dzień były odpryski i pęknięcia!
W chwili obecnej mam paznokcie obcięte i pomalowane tylko odżywką.. Lipa

Pozdrawiam!

czwartek, 3 października 2013

201.

Obiecana szybka fryzurka. Na przedzie opaska dutch-braidowa z włosów mych, a reszta upięta w byle jaki koczek.




Bardzo przepraszam, brakuje zdjęcia od tyłu.. Nie wiem jak to się stało ;)
Jakość zdjęć nie powala, WIEM. Ale tylko telefon mam obecnie do dyspozycji. Od marca będzie lepiej ;) Jeszcze troszeczkę musicie przecierpieć ;)
Pozdrawiam!

środa, 2 października 2013

200!

Dwusetna notka, drodzy państwo! :)
Z tej okazji zaplotłam warkoczyki i z pofalowanych włosków powstał taki oto szybki fryz, który stuningowałam kokardką.









Te dwa przednie dutch braidy zostały z nocy ;) Przyznam sie szczerze, że nie chciało mi się robić z nich jednej dutch-braidowej opaski... ;] A kokardka, uważam, była strzałem w dziesiątkę! :)

Jutro jeszcze jedna szybka fryzurka.

Pozdrawiam!