wtorek, 27 sierpnia 2013

191.

Zastanawiam się nad paznokciami ombre do ślubu.. Ostatnio dużo młodych panien miało do ślubu kolorowe paznokcie, zamiast klasycznego frencza lub czegoś naprawdę delikatnego.. Więc może ombre sobie zrobię dla odmiany? ;)
Dziś prezentuję żółto-białe ombre :) Zdjęcia słabe, bo i warunki pogodowe takie :P






Pozdrawiam!

niedziela, 25 sierpnia 2013

sobota, 24 sierpnia 2013

189.

Najlepiej wypoczywam w kuchni ;) Tak, jak na biologa przystało. Wolę spędzić pół dnia przy garach, niż jechać do kina. No taka ze mnie dziwna gadzina ;) Więc chodziło za mną COŚ DOBREGO. Czasem kilka dni klaruje się, co to jest to "coś dobrego". I tak powstała tarta z kremem panna cotta i ostrężnicami (lub jeżynami, jak kto woli). Oczywiście jest to kombinacja mojej inwencji własnej i paru przepisów (ciasto, krem panna cotta).





TARTA PANNA COTTA Z MUSEM JEŻYNOWYM
na ciasto kruche:
200g mąki pszennej
1 żółtko
szczypta soli
80g cukru
120 masła/margaryny (ja użyłam "Kasi")

Składniki zagnieść na jednolitą masę. Ciasto zawinąć w folię i na godzinkę do lodówki. Formę na tartę lub tortownicę wyłożyc papierem do pieczenia (dno), a boki posmarować margaryną. Blat posypać mąką, rozwałkować ciasto lub po prostu wykleić nim dno i boki formy. Ciasto nakłuć widelcem, obciążyć grochem/fasolą (ja nie obciążyłam, a wyszło super i płaskie). Piec 15-25min do zarumienienia w 180st.C. Jak obciążacie, to po 15min to usuńcie i potem do rumianego koloru. Ja się zagadałam, moje jest zbyt zarumienione ;)

na krem:
600ml śmietany kremówki
150ml mleka
200g białej czekolady (np. Goplany)
60g cukru
3 łyżeczki żelatyny

Mleko, śmietanę i cukier podgrzewać na średnim ogniu, aż cukier się roztopi. Dodać połamaną czekoladę i mieszać, aż się rozpuści. Nie można zagotować! Jak się pojawią pęcherzyki, to zdjąć z gazu. Ostudzić, kładąc na śmietanę (krem) folię spożywczą. Żelatynę rozpuścić w 1/3 szklanki wrzątku, dokładnie wymieszać, żeby nie została ani jedna grudka! Jak ostygnie, to dolać do niej 2-3 łyżki naszej śmietany(kremu) i dokładnie wymieszać, po czym wlać do reszty kremu, zamieszać.

mus:
ostrężnice
cukier do smaku
2 łyżeczki żelatyny

Nie potrafię powiedzieć ile miałam ostreżnic. Tak na oko to.. garnuszek półlitrowy. Zblendowałam owoce, a następnie przetarłam przez sitko, żeby pozbyć się pestek. Żelatynę rozpuszczamy w 1/3 lub mniej szklanki wrzątku. Dokładnie wymieszać, żeby nie została ani jedna grudka! Jak ostygnie, to dolać do niej 2-3 łyżki naszego owocowego musu i dokładnie wymieszać, po czym wlać do reszty musu, zamieszać.

Na ostudzone ciasto wylewamy mus, niekoniecznie cały. Do lodówki. Jak stężeje, wylewamy krem, niekoniecznie cały. Do lodówki. Jak stężeje, to ozdabiamy resztą kremu i musu. Ja zostawiłam nieco za dużo, więc bawiłam się strasznie, szachownice aż zrobiłam :P No i nie łatwo się pracowało z "masami" o takiej konsystencji. Nie chciałam przyozdabiać owocami, bo bałam się, że nie wytrwają kilku dni, bo pozapraszałam koleżanki, więc nie mogłam zjeść z rodzinką wszystkiego jednego dnia ;) A kremu panna cotta mi więcej zostało, więc starczyło jeszcze na 2 mini-deserki: ostrężnice, krem, mus i owoce w szklaneczkach ;)

 


Pozdrawiam!

piątek, 23 sierpnia 2013

188.

Pewnie znane Wam jest powiedzenie: bad hair day. Oj często mnie to dopada :P Ale czasem mam też.. bad nail day. Cóż to znaczy? Trzeba pomalować paznokcie, ale jak? Może róż? Pomaluje jedną rękę i...... Nie. Zmywam. Może ombre? Ciapie ciapie gąbeczką i..... Nie, brzydkie, ciapki się źle układają. Zmywam. Kończy się to zazwyczaj pomalowaniem paznokci bezbarwną odżywką. Ostatnio jednak zawalczyłam i walnęłąm sobie "schodki". Dla utrudnienia, bo jak nazwać malowanie wzorów w bad nail day, postanowiłam dodać jasny szlaczek. A jako, iż był to bad nail day, to nie wyszedł tak, jakbym chciała, ale powstrzymałam swoją nerwicę i nie zmyłam :P






Na koniec wrzucę ostatnie ombre, które Wam pokazywałam, a któremu dociapałam trzecią warstwę i było super :)





Teraz, gdy znalazłam trochę czasu na obfotografowanie przerobionych przeze mnie sukienek, to akurat wiszą na sznurze po praniu ;) Także tego... cierpliwości :)

Pozdrawiam!

czwartek, 22 sierpnia 2013

187.

Ostatnio codziennie czeszę się tak samo, zainspirowana wideo z YT, wyszukanym na wspominanym już kiedyś przeze mnie kanale LetsMakeItUp! Najfajniejsze jest to, że w tej fryzurze dozwolony jest bajzel ;) Włosy nie lecą mi do oczu, bo są związane francuzem, a ponadto są nieco uniesione. Koński ogonek upinam klamrą w messy bun, więc w zasadzie codziennie wyglądam w tej samej fryzurze nieco inaczej ;)
Chaotyczny ten post. Jak mój messy bun ;)






Pozdrawiam!

sobota, 10 sierpnia 2013

186.

Tak jakoś mi to ombre podeszło.. ;) Więc dziś kolejne paznokietki, tym razem niebiesko-miętowe.
Nie wyszło do końca tak jak chciałam, więc poprawiałam końcówki, co nie do końca mi się podoba, ale kolejnej warstwy nie mogłam nałożyć, bo by mi to nie wyschło, zrobię to jutro ;) Ale z daleka prezentują się całkiem fajnie!


strzałką zaznaczony "najlepszy" paznokieć ;)




Pozdrawiam!

czwartek, 8 sierpnia 2013

185.

Z okazji urodzin Siostry upiekłam tort :) Oczywiście bez przygód, ale też kombinacji się nie obyło. Zmiksowałam 2 przepisy z bloga MOJE WYPIEKI: http://www.mojewypieki.com/przepis/tort-cappuccino i http://www.mojewypieki.com/przepis/kawowy-tort-orzechowy-z-malinami. Z pierwszego wykorzystałam przepis na kakaowy biszkopt, z drugiego przepis na masę kawową. Chodziło za mną coś kawowego właśnie ;)

Tort jest banalny. Każdy, absolutnie każdy sobie z nim poradzi :) Akurat ja piekłam go w czasie upałów, wszystko się topiło w mgnieniu oka... Dlatego jeśli jeszcze kiedyś będę robiła ten tort, to dodam do masy żelatyny. Do śmietany, którą zdobiłam górę tortu też. Ale po kolei :) Podam przepis, ale pamiętajcie, pochodzi z Moich Wypieków.

TORT KAWOWY

na biszkopt czekoladowy:
5 jajek, żółtka osobno
3/4 szklanki cukru
2/3 szklanki mąki pszennej tortowej
1/3 szklanki kakao

Składniki powinny mieć temperaturę pokojową.
Mąkę przesiewamy z kakao. Zalecam wykonać ten krok, bo często przy pieczeniu się o tym zapomina, albo po protu pomija ;)
Białka ubijamy na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodajemy partiami cukier, dobrze miksując. Następnie dodajemy żółtka, po każdym dobrze ubijając.
Wyłączamy mikser, a w dłoń bierzemy szpatułkę lub łyżkę i powoli, małymi porcjami wsypujemy mąkę przesianą z kakao. Pamiętajcie, żeby mieszać tylko w jedną stronę! Powoli, cierpliwie i delikatnie, a biszkopt pozostanie puszysty :)
Piekarnik nagrzewamy do 160-170st.C. Biszkopt wlewamy do tortownicy (średnica 20-22cm), której dno wykładamy papierem do pieczenia. Podobno boków ma się nie smarować. Hmmm.... Ja miałam potem problem odkleić biszkopt od boków formy, bardzo mi się postrzępił.
Biszkopt pieczemy do suchego patyczka 30-40min. Ja zawsze piekę góra-dół, tylko na 10-15min właczam termoobieg.
Gorące ciasto wyciagamy z piekarnika i w formie, upuszczamy na ziemię, z wysokości ok. pół metra. Wkładamy z powrotem biszkopt do piekarnika, ale zostawiamy uchylone drzwiczki. Dopiero po wystudzeniu wyciągamy biszkopt z formy i jeśli nie jest płaski, to odwracamy go do góry nogami. Przekrawamy na 3 blaty.

na krem kawowy:
600ml śmietanki 36%
260g białej czekolady
3,5 łyżki kawy rozpuszczalnej

Czekoladę łamiemy na drobne kawałki. Wszystkie składniki dajemy do garnka i podgrzewamy, aż czekolada się rozpuści i utworzy się gładka masa. Często mieszamy.
Krem przykrywamy folią spożywczą, żeby nie zrobił się kożuch (folię należy położyć bezpośrednio na masie). Po wystudzeniu krem chowamy do lodówki na całą noc (ok. 12 godzin).  
Następnego dnia masę z lodówki ubijamy mikserem, aż powstanie gęsty krem. To jest moment, w którym ja dodałabym żelatynę, bo mój krem okazał się nieco rzadki i ciężko się w tym upale z nim pracowało. Nie ubijać masy zbyt długo, żeby się nie skur... ;) Gotowy krem przechowujemy cały czas w lodówce.

dodatkowo:
likier kawowy/czekoladowy/orzechowy do naponczowania (rozcieńczony przegotowaną wodą)
śmietana
gorzka czekolada

Dokończenie tortu to pestka ;) Blat biszkoptu ponczujemy, następnie wykładamy masę, kolejny blat, naponczować, masa, ostatni blat i reszta masy na górę i na boki, także dobrze to rozplanujcie ;) Potem mój tort powędrował na całą noc do lodówki. Kończyłam go następnego dnia, czyli ozdobiłam go śmietaną, a napisy zrobiłam z roztopionej czekolady.
Mianowicie: rozpuszczoną czekoladę studzimy do temp. pokojowej, a następnie na pergaminie/papierze do pieczenia łyżeczką lub czymkolwiek, formujemy napisy i wzorki ( u mnie ślimaczki) i wkładamy do zamrażarki na kilka minut. Potem gotowe twarde wzorki układamy na torcie i delikatnie dociskamy.

Tak naprawdę ozdabianie tortu dowolne, ja podaję moją propozycję :)
Tort jest naprawdę przepyszny, nie za słodki, po prostu idealny :) Ale jak już wcześniej wspominałam, do kremu dodałabym jednak żelatynę, do śmietany też, bo w tym upale wszystko w mgnieniu oka się topiło... Również nie zaszkodziłoby, jakby masy było trochę więcej...
Siostra miała urodziny w środę, krem robiłam w poniedziałek, we wtorek rano piekłam biszkopt i ubijałam krem. Po południu blaty przekładałam kremem, a końcowe zdobnictwo w środę, przed składaniem życzeń :) Także trzeba to sobie rozplanować :)




Pozdrawiam!

środa, 7 sierpnia 2013

184.

Naszła mnie ochota na panokciowe ombre :) Zrobiłam je nieco inaczej, mianowicie skorzystałam w tutorialu Basevehei, LINK2. Nie miałam gąbeczki do makijażu, a tylko zwykłą, do mycia naczyń ;) Chwila moment i paznokciowe ombre gotowe! :) W ogóle polecam Wam blog http://basevehei.blog.onet.pl/, gdzie znajdziecie mnóstwo wzorków na paznokcie, jak również tutoriale :)

Ja troszkę się nakombinowałam, bo bez brokatu pazury wyglądały jak u trupa :P Więc musiałam dociapać ombre złoto-brokatowe. I dopiero wtedy uznałam, że mogą być ;)




Pragnę zaznaczyć, że lakier na paznokciach (na zdj.) ma już 5 dni, przeszedł sprzątanie, mycie garów i różne takie ;) Ale dziś odprysnęła mi ociupinka z jednego paznokcia. Także tego... Zmyję i zrobię coś nowego ;)


Nie mam teraz czasu za bardzo, żeby dokończyć przerabiać sukienki i je obfotografować, więc musicie uzbroić się w cierpliwość.

Pozdrawiam!

sobota, 3 sierpnia 2013

183.

Porządków ciąg dalszy ;) Postanowiłam podpowiedzieć Wam na jakie blogi kulinarne zaglądam. Nie korzystam z przepisów umieszczanych na jakichś serwisach sponsorowanych Knorr czy Winiary, ani z przepisów z gazet. Dla mnie najlepsze są blogi, bo tam znajdują się wypróbowane przez autorki przepisy i zawsze wychodzą mi z nich wypieki czy też obiady. A jakie piękne zdjęcia tych wyrobów... :) Na talerzu w domu wygląda to trochę inaczej ;)

Jeżeli ktoś zaglądał do pliku z "ciekawymi przepisami", to na pewno część tych blogów już zna. Linki do nich widnieją też od kilku na dni na moim blogu.




DOMOWE GOTOWANIE i DOMOWE WYPIEKI to blogi autorstwa p.Joanny i założę się, że większość z Was korzystało już z jej przepisów. Ogromna kopalnia najróżniejszych dań i wypieków, które ZAWSZE się udają :) Ogromnie polecam!




Któż nie zna KWESTII SMAKU? Chyba każdy słyszał :) Przepiękne zdjęcia i sprawdzone przepisy. Dania kuchni włoskiej, francuskiej, angielskiej i oczywiście polskiej. Również przeogromnie polecam :)




FILOZOFIA SMAKU to również bardzo przeze mnie lubiany blog i na liście "ciekawych przepisów" pojawia się dosyć często :) Można tu znaleźć przepisy kuchni meksykańskiej, włoskiej, a nawet arabskiej i azjatyckiej.




KULINARNE SZALEŃSTWA MARGARYTKI to blog, który z pewnością mogę Wam polecić. Łatwo znaleźć przepis dzięki wielu kategoriom. Znajdziemy tu także kilka przepisów na dania z parowaru (czyli coś dla mnie) oraz na przetwory. W zasadzie blog można skomentować jednym zdaniem: Dobrze i polsku! :)




Jeśli chcecie coś upiec, to zapraszam na blog ARABESKI :) Ogrom! Po prostu ogromna ilość przepisów na najróżniejsze wypieki! Zawsze wychodzą i zawsze pyszne :)



SMAK ZDROWIA to najzdrowszy blog jaki znam :) Wiele przepisów już wykorzystałam i są pyszne, dietetyczne, a przede wszystkim zdrowe. Ten blog wciąga i uzależnia ;) Jak zaczniesz czytać, to już nie można przestać, a każdy wpis się dosłownie pożera oczami! Kopalnia wiedzy o zdrowym odżywianiu. Uważam, że autorka powinna wydać książkę, którą należy wprowadzić do szkół jako podręcznik :) Jeśli chcecie zdrowo się odżywiać lub schudnąć (a w wypadku tego bloga to jest to samo), to nie możecie tu nie zaglądnąć. Polecam przejrzeć galerię metamorfoz - powala i motywuje :) Nobla dla tej Pani! Mnóstwo różnych ciekawostek, plany diety oraz cykl artykułów "od aktywności do zdrowia" powstałe we współpracy z p. Mariuszem, który chciał podzielić się po prostu swoją wiedzą na temat zdrowego trybu życia. Nie ma lepszego miejsca w sieci, POLECAM! :)




Jeśli ktoś czyta mojego bloga, to na pewno rozpozna ten blog: PIECZARKA MYSIA :) Przepisy, z których niejednokrotnie już korzystałam i ciągle korzystam :) Proste i pyszne przepisy dla każdego! Dla początkujących wprost idealny. Zajrzyjcie :)




W KUCHNI USAGI znajdziecie WSZYSTKO. A najpyszniejsze są desery :) I to najbardziej na tej stronie polecam :) Zdjęcia aż by się zjadło! Tak apetycznie to wygląda :) Znajdziecie tam również przepisy z całego świata, dosłownie. Polecam!




NA MIOTLE znajdziecie bardzo przydatne ABC pieczenia, a jak zobaczycie, ile autorka ma foremek, to Wam oko zbieleje z zazdrości ;) Również jest tu kilka tutoriali czyli przepisy krok po kroku, m.in. na "marchewki" z sałatką ->http://namiotle.pl/5008/jak-zrobic-marchewki-z-kruchego-ciasta/, które na imieninach na pewno będą hitem! :)




Ostatnio odkryłam też WYPIEKI Z PASJĄ. Ciągle jestem na etapie przeglądania zawartości bloga i kilka przepisów już sobie zapisałam do wypróbowania :) Polecam wpis o składaniu serwetek -> http://wypiekizpasja.blox.pl/2011/06/Dinner-Party-Kilka-serwetkowych-trikow.html.




Zaglądam też na RASPBERRIES AND CREAM jak coś bym upiekła, ale nie wiem co ;)




Z PAMIĘTNIKA DIETETYKA to jeszcze jeden blog o lekkim i zdrowym jedzeniu. Możecie też znaleźć tu wiele porad dotyczących odżywiania, pochodzących od dietetyczki :) Warto poczytać!


No :) Przedstawiłam Wam 13 blogów, na które najczęściej zaglądam. Wiadomo, zajrzę też czasem na inne - tą resztę znajdziecie w pliku CIEKAWE PRZEPISY.

Mam nadzieję, że przyda Wam się moja lista.
Pozdrawiam!

piątek, 2 sierpnia 2013

182.

Czy Wy też tak robicie?
Przeglądam sobie różne blogi kulinarne.. Jak mi się jakiś przepis spodoba, to dodaję stronę do zakładek. Efekt - setki zakładek, nic nie mogę potem znaleźć! Co tu robić?
Odpowiedź: PORZĄDEK! :)

Przyszedł czas na stworzenie listy w zwykłym Excelu :] W końcu dowiedziałam się, ile przepisów znalazłam i jeszcze nie wykorzystałam. Wprowadziłam też ułatwienie: podział na sałatki, zupy, desery itp. Wszystkie wypróbowane i smaczne dania/wypieki wędrują do mojego zeszytu z przepisami. Moją listę znajdziecie tu: CIEKAWE PRZEPISY. Może coś Wam się spodoba? :)

Pozdrawiam!

czwartek, 1 sierpnia 2013

181.

Z okazji obrony przyszła teściowa obdarowała mnie pięknym storczykiem ;) Aktualnie zgłębiam wiedzę na temat tych bardzo popularnych ostatnimi czasy kwiatów. Mama ma chyba z 6 różnych storczyków, które kwitną jak oszalałe. Nie mogę pozwolić, żeby mój był gorszy :P




Ten na zdjęciu storczyk to ćmówka afrodyta (inaczej falenopsis afrodyta) Phalaenopsis aphrodite. Kopalnią wiedzy jest dla mnie TA strona.

A wracając do obrony jeszcze na chwilkę... Utarło się, że członkom komisji po obronie daje się jakieś prezenty: kwiaty, słodkości, alkohole itp. No OK jak bronicie się w kilka osób, jedna po drugiej w tym samym dniu, złożycie się i coś kupicie. Ja broniłam się sama. I co, kupować 3 bukiety kwiatów? 3 stroczyki? 3 wina czy co? Musiałabym się jeszcze wykosztować. No bez przesady :D Już dość mnie te studia kosztowały ;) Tym bardziej, że promotor mówił, że to wszystko zbędne. No ale każdy coś daje.. Byłoby mi trochę łyso.. :/ Upiekłam więc muffinki czekoladowe! :) Komisja była zachwycona, tym bardziej jak powiedziałam, że zrobiłam je sama :] Wg mnie taki "prezent" jest lepszy niż kwiaty, które po 2 dniach zwiędną, albo kwiaty doniczkowe. Wyobraźcie sobie, że ktoś ma małe mieszkanko i 10-tą obronę i uzbierał np.5 storczyków lub innych doniczek... I tak co roku.. Gdzie to dać? Wino.. hhmmm... Trochę nie wypada moim zdaniem. A muffinki jak najbardziej ;) Jak broniłam licencjat również piekłam muffinki. Promotorka była zachwycona i stwierdziła, że to sto razy lepsze niż kwiaty. I w sam raz na studencką kieszeń ;) Muffinki upiekłam z 2 porcji, wszystkie składniki miałam w domu, tylko 3 czekolady musiałam dokupić. Plastikowe pojemniczki po jakichś ciastach też miałam w domu, wstążki też (z bombek czy tam różanych kul) i już :)
To takie moje prywatne wynurzenia ;)



A na koniec jeszcze teaser..
wzięłam się za maszynę do szycia i przerabiam to:
http://ciuchbuda.pl/sukienki/262-black-white.html
http://ciuchbuda.pl/sukienki/626-cramberry-juice.html
http://ciuchbuda.pl/sukienki/320-candy-girl.html

Pozdrawiam! :)