wtorek, 22 stycznia 2013

144.

Fryzura na Bal Elektryka nie do końca wyszła tak jak chciałam, ale trzymała się cały czas na miejscu, bez poprawek, mimo skocznych tańców :)







Pozdrawiam! :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

143.




Makijaż już prezentowałam w sumie... Ale to był próbny. Teraz wersja z Balu Elektryka :) Bardzo delikatny.









Pozdrawiam! :)

niedziela, 20 stycznia 2013

142.

Przedstawiam paznokietki z Balu Elektryka! :D Zdecydowałam się na frencza, ale w nieco innej wersji. Bazowy kolor - czerwony, to Wibo (nr się zdarł, ale juz był na blogu prezentowany). Na końcówki nałożyłam srebrny brokat. W końcu karnawał, więc brokaty jak najbardziej dozwolone :)

Mały tutorial :)

Malujemy paznokcie dwoma warstwami czerwonego lakieru, czekamy aż dobrze wyschnie.


Żeby frencz na końcówkach dobrze nam wyszedł, przyklejamy na paznokcie plastry, takie jak na skaleczenia, bo łatwo można je przesuwać po paznokciu, i nawet uzyskać zaokrąglony kształt. Szerokość dowolna, ale ja zrobiłam cieńsze niż moje białe końcówki paznokci, wtedy optycznie paznokcie jeszcze się wydłużają.



Następnie bezbarwnym lakierem malujemy te końcówki i np. gąbeczką nakładamy obficie SYPKI brokat. Na to nakładamy jeszcze jedną warstwę bezbarwnego lakieru. Odklejamy plasterki. Po moich zostało trochę kleju, zaraz przy brokacie..



Więc delikatnie wykałaczką i ewentualnie wykałaczką z watą namoczoną zmywaczem usuwamy klej.


Teraz mamy końcówki grube z brokatu. Bezbarwnym lakierem malujemy tylko czerwoną powierzchnię. A na sam koniec całość pokrywamy top coatem :) Gotowe!






 Pozdrawiam! :)








sobota, 19 stycznia 2013

141.

Otwieram lodówkę: hmmmm... co by tu zjeść? Jest filet z koko, pieczarki, mozarella i Brie.. Coś skombinuję :) Dużo improwizuję w kuchni, a dziś przedstawiam..

Koko zapiekane pod serową pierzynką :)
filet z koko
ser brie
mozarella i ser żółty opcjonalnie
2-3 pieczarki
bazylia, oregano, wegeta, pieprz, czosnek
jako dodatek polecam ryż, ugotować rzecz jasna

Pierś z kurczaka kroimy na cieńsze kotlety, obsypujemy pieprzem i wegetą oraz czosnkiem (ja akurat mam właśnie zmielony, z torebki). Pieczarki myjemy i kroimy w cieniuteńkie plasterki.
Naczynie żaroodporne smarujemy margaryną/masłem/olejem - obojętne.Układamy koko. Na to można, jak ktoś chce, wyłożyć plasterki mozarelli (ale na prawde niedużo) i żółtego sera. Na to wysypujemy połowę pieczarek i posypujemy bazylią. Teraz układamy pokrojony w plastry ser Brie (może być też camembert), sypiemy resztą pieczarek i odrobiną oregano. Zamykamy naczynie i wstawiamy na 30min. do piekarnika na 180st.C. Potem odkrywamy pokrywkę i jeszcze jakieś 10min. pieczemy.

Na talerz sypiemy ryż. W naczyniu zrobi nam się taki rzadki sosik, polewamy nim ryż. A na ryż, lub obok - jak kto lubi, wykładamy koko :)
Smacznego!



 

Niebawem będzie też przepis na zapiekankę od teściowej ;)
Pozdrawiam!

piątek, 18 stycznia 2013

140.

A może takie cóś, z wykorzystaniem hairagami? Maryś, co powiesz? :) Od razu mówię, że to prototyp, temu taki trochę luźny splot francuza (się rozwalił, nooo), a druga sprawa, że hairagami nie chciało współpracować.. Generalnie do połowy ma być francuz, potem koczek. Tylko kurde nie wiem czy tej gumki od kwiatuszka nie bedzie widać..





Kurde nie wiem no... Pewnie jutro jakbym się nie wiem jak starała, to francuz się rozwali i hairagami znów mnie będzie wkurzać... Chyba zostane przy tej pierwszej fryzurze.


W przyszłym tygodniu pojawią się paznokietki, fryzurka, może make-up i sukienka :) Sprawdzajcie :)
A już jutro przepis na moją zapiekankę! :)

czwartek, 10 stycznia 2013

139.

Odkrycie roku 2013! Mydło laurowe Aleppo!!! :)




Pewnie nie jedna z Was - czytaczek mego skromnego bloga :P, słyszała o tym naturalnym mydełku. Jest to syryjskie, ręcznie robione mydło, z naturalnych składników. Głownymi składnikami są olej z oliwek i olej laurowy. Nie testowane na zwierzętach. Nie zawiera barwników, perfum i innych sztucznych substancji. Sama natura ;)
Nazwa wzięła się od miasta Aleppo, w którym to mydło produkowane jest od ponad 2000 lat! Zanim trafi do sklepów, jest suszone na powietrzu 8-9 miesięcy. Jest to czas niezbedny, aby mydło zmieniło konsystencję z płynnej na twardą kostkę.
Każde mydełko ma pieczątkę - wygląda bardzo orientalnie ;)
Olej laurowy działa jak naturalny antybiotyk, ma właściwości dezynfekujace i odżywiające. Pomaga na trądzik, łuszczycę, egzemę, łupież...
Dostepne są różne wersje, że tak powiem, procentowe :P Czyli o różnej zawartości oleju laurowego. Im większe problemy ze skórą, tym wyższy procent wybieramy. Ja mam mydło 15-procentowe, bo nie mam jakiś wielkich problemów dermatologicznych.
Zapach? Hmm.. Kojarzy mi się z czyms z domu mojej ś.p. Babci. Ale nie mogę sobie przypomnieć... Na pewno nie jest to zaden intensywny ani drażniący zapach.
Sposób użycia bardzo prosty - zwilzoną skórę twarzy pocierać mydłem, aż będzię się ono lepić do skóry i ciągnąć. Trwa to dosłownie kilka sekund. Następnie pozostawiamy mydło na skórze jakąś minutkę (wtedy zasycha i nie można sie usmiechać ;D), a potem spłukujemy letnią wodą.
Moje pierwsze wrażenie generalne? Już nigdy się z nim nie rozstanę! :D Skóra jak pupcia mojego chrześniaczka - taka delikatna i gładka! :) Cud miód i orzeszki :) Po prostu nie można przestać miziać się po twarzy! Skóra jest dobrze oczyszczona, napięta, delikatna i promienna :) Nic nigdy nie dało mi takiego efektu na twarzy.
Akurat nie mam żadnego pryszcza, więc nie powiem czy rzeczywiście aleppo to zwalcza, ale odkąd je używam, to nic mi nie wyskoczyło :)
Jednakże miałam wysypke na dekolcie, z którą od 2 tygodni nie mogłam sobie poradzić. Dwa razy (!) umyłam skórę aleppo i żegnaj wysypko! :)
Mydełko jest absolutnie cudowne i nie wiem jak mogłam przedtem żyć bez niego.. Już zawsze będzie mi towarzyszyć :)



Bardzo gorąco wszystkim polecam mydło Aleppo! :)
Pozdrawiam!

środa, 9 stycznia 2013

138.

Wybieram sie z Narzeczonym na Bal Elektryka. Więc robię próbne fryzury, makijaże, wzorki na paznokcie... Tym razem zainspirowałam się Bebexo z YouTube'a. Oto efekty moich starań :P

wybaczcie marne oswietlenie, kiepska pogoda za oknem, a z lampą to okropnie się świeci





EEhh... Moje włosy są za krótkie na jakieś wymyślne fryzury :(
Cały dzień utrzymała się na głowie, bez poprawiania wsuwek itp. Nawet potrzepałam energicznie głową ;D Ot, taki gwałtowny test wytrzymałości :D
I jak ta fryzurka? Może być? :)

wtorek, 8 stycznia 2013

137.

Pod choinkę wpadło trochę grosza, więc postanowiłam zafundować sobie parę naturalnych dla skóry przyjemności :)
Od dawna chodziło mi po głowie mydełko Aleppo (a wszystko przez Agę :P ), olejek arganowy, glinka - akurat wybrałam żółtą, francuską (glinka też przez Ciebie :P ) i jeszcze postanowiłam zaszaleć z kwasem hialuronowym. Wszystko kupiłam na allegro, w sklepie Czas dla natury. Jest z Krakowa, więc podjechałam sobie po kosmetyki :) Dziś tylko zdjęcia, a jak przetestuję, to napiszę Wam coś więcej.








Pozdrawiam!

poniedziałek, 7 stycznia 2013

136.

Obiecałam napisać parę słów o cieniu FM, więc spełniam dane słowo.
Mineral Loose Eyeshadow w kolorze Vanilla Cream czyli mineralny sypki cień o ciekawym i poszukiwanym od dawna przeze mnie kolorze :)






Przede wszystkim cień jest matowy i już ma za to plusik :) Druga sprawa, że jest mineralny - kolejny plusik. Cień jest w plastikowym słoiczku, z siteczkiem, więc podróżować z nim ciężko, bo się wysypuje poza siteczko. Ale dla mnie to nie stanowi problemu - wystarczyć stuknąć nim o stół ze dwa razy i już ;) Co prawda nie wraca za siteczko, ale sie nie wysypuje z opakowania. Kolor... trochę beżowy, trochę różowy ;) Na zdjęciach w poprzednim poście wyszedł całkowicie beżowo.. HHmm.. Dla mnie kolor jest idealny! - plusik :) Aplikuje się go rewelacyjnie (plusik!) - w zależności od widzimisie, można nim delikatnie musnąć powieki lub pociapkać trochę więcej, by kolor był intensywniejszy. Gorzej jeśli chodzi o trwałość - cały dzień bez poprawek nie wytrzyma, bo znika mi w załamaniu powieki, więc minusik... Przynajmniej się nie wałkuje.
Cena - ok. 16zł. Na pewno znacie kogoś, kto rozprowadza kosmetyki FM - u nich pytajcie. Cienie są w różnych i naprawdę pięknych kolorach! Matowe i błyszczące.
Generalnie - polecam :)

niedziela, 6 stycznia 2013

135.

Pierwszy post w nowym 2013 roku! :)
I od razu nowość - zdjęcia makijażu, ale tylko oczu :P A w zasadzie oka ;)
Przy okazji prezentacja eyelinera użytego do make-up'u. Zapraszam! :)







Gel eyeliner z firmy essence + specjalny pędzelek z tejże firmy to moje mega-odkrycie :)



W zasadzie podpowiedziała mi to Aga, że eyeliner jest super, tylko się trzeba nauczyc kreski robić :D Z tym to jeszcze różnie bywa. Jak nie mam jakiegoś wyjścia - to kreski super. Jak bardzo mi zależy.... To wiecie, nie wychodzi :P
Miałam kiedyś eyeliner z pędzelkiem w płynie, taki zwykły z miss sporty, ale okropnie mnie szczypał po powiekach i pochłonęło go krakowskie MPO ;) Prócz pędzelka, wymyłam - kiedyś się do czegoś przyda ;)
Jeszcze o samym eyelinerze z essence - bardzo czarny żel, wodoodporny, więc śmiało sobie można pobeczeć, a i tak nie spłynie. Bardzo mi się podoba, że opakowanie jest szklane, a nie zwykła plastikowa pipidówa. Zapach... Hhhmmm - jak w ośrodku w Wilamowicach :D Ale na szczęście żeby to poczuc to trzeba sie porządnie wwąchać ;) Pędzelek cacy, dobrze ściety, wyprofilowany. Tak jak mówię - trzeba tylko poćwiczyć ;) Ja nadal się uczę :)
To tyle o tym małym zestawie z essence do kresek. U mnie ma najwyższą notę i nie wiem czy coś go strąci z piedestału :)




O cieniu z FM i EDM napiszę innym razem ;) Pozdrawiam!